Pisiorologia, czyli cała prawda o PiS, KODzie i globalizacji

Prawda o KOD PIS

Aby napisać dobry artykuł odwiedzany przez miliony, to trzeba pisać koniecznie o jakiejś kontrowersji, np. o polityce, tak aby przeciwnicy jednych lub drugich partii mogli się naparzać do woli na Facebooku, forach i w komentarzach.

Rzuć im ochłap, a rzucą się na niego gotowi pozagryzać się na śmierć.

Na przykład, teraz możemy zobaczyć ludzi z KODu, którzy mogą wyglądać z pozoru inteligentnie, spokojnie i kulturalnie, czy też ludzi pro Pisowskich kojarzących się z nacjonalizmem, ultra katolicyzmem i małą elastycznością myślenia.

Hańba i manipulacja - Kopia

Są to tylko pozory. Jedni i drudzy uczepili się jakichś faktów, które są najprawdziwsze, najważniejsze i jedynie słuszne. Skupienie się tylko na jednym zawęża promień widzenia. Stajemy się ograniczeni i zaczynamy reagować jak zwierzęta. Wszystkim takim ugrupowaniom, i to nie ograniczając się tylko do tych wymienionych powyżej, wydaje się, że tylko one mają rację i trzeba postępować w jeden sposób w danej sytuacji i czasie.

Dzieci nami rządzą

Jak pokazuje historia, ludzie w takich przypadkach to tylko marionetki. Rewolucja zawsze zjada swoje dzieci. Ktoś – lub przeważnie ktosie -tworzą pewne sytuacje, aby później mogli od tego odcinać kupony.

Stara zasada „dziel i rządź” ciągle działa. Najłatwiej ponapuszczać ludzi samych na siebie i niech oni odwalą całą brudną robotę.

Wszyscy władcy lub uzurpujący sobie władzę z tego korzystali. Sami są nikim! Potrzebują masy ludzkiej, całych społeczeństw, by wypełniały ich idee i potrzeby. Mogą się nurzać w swoim ego rozrosłym do granic możliwości. Jaką to oni mają siłę i władzę. Zapominają, że ponury kosiarz na nich też czeka i zaciera z uciechy ręce. Upadek z wysoka bardziej boli.

Smutni panowie nic nie mogą

Przecież, gdyby nagle wszyscy ludzie powiedzieli: „A mamy was wszystkich gdzieś. Nie wspieramy tego. Na swojej ulicy stawiamy swojego szeryfa, olewamy wszystkie urzędy i cieszymy się życiem, wspierając siebie nawzajem, jak najlepiej możemy”, to nagle by się okazało, że ci smutni panowie nic nie mogą. Popodskakują, troszkę pokrzyczą, ale jak się nikt nimi nie interesuje, to mogą tylko iść i schować się do swojej norki i walić pięścią w poduszkę.

Upadli władcy

Może wydawać się to trochę nierealne, ale tak naprawdę całkiem wykonalne. Przykłady różnych działających lokalnych społeczności pokazują, że można i że to działa.

W dobie globalizacji silne lokalne społeczności to jedna z alternatyw, by móc dobrze żyć.

Mocarze tego świata zaczynają wszystko kontrolować. Co jemy, jak żyjemy. Odrywają nas od natury i niszczą więzi między ludzkie. Jedyne wyjście to odbudowywać na nowo te strefy życia ku zdrowiu, szczęściu i radości.

To my jesteśmy panami naszego życia i nikt inny. Możemy przestać nimi być, tylko oddając część naszej wolności innym. Ale po co? W imię niepewnego bezpieczeństwa? To trzeba być niespełna rozumu myśląc, że ktoś zrobi coś za nas.

Tak, przyjedzie Hajle Syllasje na białym koniu w złotej zbroi i będzie napierdalał ten durny Babilon i uratuje ten świat. A Rastamany będą grać na bębenkach.

Alleluja, Alleluja

Lokalne społeczności samopomocy

 

 

4 komentarze

Add a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *