Apoteoza ekstazy czyli Rycząca chęć życia

 12 list 2015, 20.38

Big round glasses and peace earings.

Był dzień, jak co dzień

Może tyle tylko, że on był bardziej wkurwiony niż zwykle.

Siedział przed kompem i kopał lewą nogą butelkę, która odbijała się od ściany i wracała do niego po krzywej podłodze.

– Kurwa! Ale mam dosyć wszystkiego! – i upił łyk wygazowanego piwa z butelki.

Jeszcze raz krzyknął „Aaaa!” i zrobiło mu się trochę lepiej.

– Hej, hej! – krzyknął sobie jeszcze raz dla otuchy i poczuł się już całkiem dziarsko.

Co tu robić? Co tu robić?!

Pierdolony internet i ta cholerna izolacja.

Dosyć fejsa, filmowej papki, gównianych dup na ekranie i zmiękczającej mózg rozrywki.

To jest życie?”

90547f2e

 

– Gówno! – ryczy do sąsiadów i siebie – Gówno! Ja sem pan sebe! Ja sem Pan! Pan! – i biega, jak pokręcony po domu, ciesząc się w ekstazie.

Cza do ludzi chodzić, paczeć w oczy, mieć odwagę i czasem krzyczeć: Gówno! Gówno!”

Sięgnął po kurtkę, kasę i klucze. Buty już miał założone.


Krzycząc „Gówno! Gówno!” wybiegł z domu.

 

Ale jeśli zapytacie mnie dokąd, to wam powiem, że nie wiem, ale więcej w tym jego „gówno” życia, niż w naszym mętnym patrzeniu na ekran.

Do życia!

 

K.B Cobra

 

hippie